OPIS:Norbert szantażem zdobywa duży majątek. Z pomocą wuja Eryka, najlepszego prawnika w mieście, dalej się bogaci, zajmując się handlem lekami. Obaj chcą jednak jeszcze więcej. Wiktoria wykorzystuje obu a zależy jej jedynie na zemście i zdobyciu dużych pieniędzy. Okazja nadarza się, kiedy pojawia się Ewa, dawna kochanka Norberta. Wszyscy działają niby wspólnie a tak naprawdę każdy z nich czeka tylko, żeby oszukać wspólnika i zabrać wszystko.
FRAGMENT:„Do gabinetu pewnym krokiem z dumnie podniesionymi głowami weszli Wiktoria i Eryk.
– Dzień dobry – szarmancko rzucili od wejścia i nie pytając, czy można, usiedli na sofie stojącej naprzeciw dużego dębowego biurka.
– Witamy naszych szanownych mecenasów – powitał ich uradowany profesor.
Eryk założył nogę na nogę i bez ogródek wygłosił krótki monolog.
Moja kancelaria, czyli ja i moja nowa współpracownica Ewa Zoler, zajmie się obsługą kontraktu w Nowym Jorku. Zaś kancelaria pani Wiktorii i jej przyszły mąż, a zarazem właściciel hurtowni leków, przez którą będą szły do Akademii wszystkie transze leków i finansów, zajmą się kontraktem w Londynie.
– Dlaczego tak państwo postanowili? – zapytał zaniepokojony profesor Buliński.
– To proste – odparła stanowczo Wiktoria. – W grę w sumie wchodzi czterdzieści milionów dolarów, z czego dziesięć musi zasilić nasze bardzo prywatne konta emerytalne.
– Rozumiem – pokiwał głową profesor i po chwili dodał:
– A na moją i profesora Bulińskiego emeryturę, jaka kwota wpłynie?
Eryk uśmiechnął się znacząco pod nosem i z dziką satysfakcją rzucił:
– Niewiele.
– To znaczy – odgryzł się profesor.
Eryk raz jeszcze ponowił uśmiech, wyjął z kieszeni cygaro, odpalił i wypuszczając dym z wielkim namaszczeniem, powiedział:
– Pięć milionów dolarów.
Buliński zerwał się z fotela, doskoczył do Eryka, podał mu rękę i bardzo podniecony rzucił:
– Zgoda, umowa stoi.
– Prawda, panie profesorze? – powiedział, kierując wzrok na swojego szefa.
– Prawda – odrzekł, ale po chwili dodał: – A jak coś nie wyjdzie?!
Eryk wstał, podał rękę profesorowi i pewnym głosem na pożegnanie rzucił:
– Robi pan interes z zawodowcami.
Spojrzał raz jeszcze na uradowanych starców, skierował wzrok na Wiktorię, wskazując na drzwi, i pewnym krokiem opuścili gabinet.
Na zegarze za szklaną szybą sali operacyjnej dochodziło właśnie południe. Marek wydał ostatnie polecenie anestezjologowi, spojrzał raz jeszcze na pacjenta i opuścił salę. Zrzucił z siebie chirurgiczny fartuch, obmył ręce i prężnym krokiem pomaszerował w kierunku gabinetu swojego szefa. Duma wprost rozrywała jego pierś. Pierwsza udana tego typu operacja w jego Akademii stawiała go w ścisłej elicie neurochirurgów w kraju. Prawie truchtem dotarł pod drzwi swojego szefa i przez chwilę oniemiał ze zdziwienia. Stanął jak wmurowany, słysząc wrzask Bulińskiego.
– Nie wolno ci brać tego młokosa do interesu, po prostu ci nie pozwalam – darł się jak oszalały.
– Ja mu to wszystko jakoś wyjaśnię – tłumaczył się profesor.
– Po moim trupie, to służbista, nie weźmie żadnej łapówki, a co dopiero takie pieniądze. Nie pozwalam, rozumiesz, nie pozwalam, bo wszystko spieprzysz.
– Rozumiem – usłyszał smutny głos swojego szefa i po chwili zapadło grobowe milczenie.
Marek ze zranionym sercem, zmiażdżony tym, co właśnie usłyszał, wszedł do swojego gabinetu, zabrał osobiste rzeczy i w milczeniu opuścił szpital.”
OPIS:Norbert szantażem zdobywa duży majątek. Z pomocą wuja Eryka, najlepszego prawnika w mieście, dalej się bogaci, zajmując się handlem lekami. Obaj chcą jednak jeszcze więcej. Wiktoria wykorzystuje obu a zależy jej jedynie na zemście i zdobyciu dużych pieniędzy. Okazja nadarza się, kiedy pojawia się Ewa, dawna kochanka Norberta. Wszyscy działają niby wspólnie a tak naprawdę każdy z nich czeka tylko, żeby oszukać wspólnika i zabrać wszystko.
FRAGMENT:„Do gabinetu pewnym krokiem z dumnie podniesionymi głowami weszli Wiktoria i Eryk.
– Dzień dobry – szarmancko rzucili od wejścia i nie pytając, czy można, usiedli na sofie stojącej naprzeciw dużego dębowego biurka.
– Witamy naszych szanownych mecenasów – powitał ich uradowany profesor.
Eryk założył nogę na nogę i bez ogródek wygłosił krótki monolog.
Moja kancelaria, czyli ja i moja nowa współpracownica Ewa Zoler, zajmie się obsługą kontraktu w Nowym Jorku. Zaś kancelaria pani Wiktorii i jej przyszły mąż, a zarazem właściciel hurtowni leków, przez którą będą szły do Akademii wszystkie transze leków i finansów, zajmą się kontraktem w Londynie.
– Dlaczego tak państwo postanowili? – zapytał zaniepokojony profesor Buliński.
– To proste – odparła stanowczo Wiktoria. – W grę w sumie wchodzi czterdzieści milionów dolarów, z czego dziesięć musi zasilić nasze bardzo prywatne konta emerytalne.
– Rozumiem – pokiwał głową profesor i po chwili dodał:
– A na moją i profesora Bulińskiego emeryturę, jaka kwota wpłynie?
Eryk uśmiechnął się znacząco pod nosem i z dziką satysfakcją rzucił:
– Niewiele.
– To znaczy – odgryzł się profesor.
Eryk raz jeszcze ponowił uśmiech, wyjął z kieszeni cygaro, odpalił i wypuszczając dym z wielkim namaszczeniem, powiedział:
– Pięć milionów dolarów.
Buliński zerwał się z fotela, doskoczył do Eryka, podał mu rękę i bardzo podniecony rzucił:
– Zgoda, umowa stoi.
– Prawda, panie profesorze? – powiedział, kierując wzrok na swojego szefa.
– Prawda – odrzekł, ale po chwili dodał: – A jak coś nie wyjdzie?!
Eryk wstał, podał rękę profesorowi i pewnym głosem na pożegnanie rzucił:
– Robi pan interes z zawodowcami.
Spojrzał raz jeszcze na uradowanych starców, skierował wzrok na Wiktorię, wskazując na drzwi, i pewnym krokiem opuścili gabinet.
Na zegarze za szklaną szybą sali operacyjnej dochodziło właśnie południe. Marek wydał ostatnie polecenie anestezjologowi, spojrzał raz jeszcze na pacjenta i opuścił salę. Zrzucił z siebie chirurgiczny fartuch, obmył ręce i prężnym krokiem pomaszerował w kierunku gabinetu swojego szefa. Duma wprost rozrywała jego pierś. Pierwsza udana tego typu operacja w jego Akademii stawiała go w ścisłej elicie neurochirurgów w kraju. Prawie truchtem dotarł pod drzwi swojego szefa i przez chwilę oniemiał ze zdziwienia. Stanął jak wmurowany, słysząc wrzask Bulińskiego.
– Nie wolno ci brać tego młokosa do interesu, po prostu ci nie pozwalam – darł się jak oszalały.
– Ja mu to wszystko jakoś wyjaśnię – tłumaczył się profesor.
– Po moim trupie, to służbista, nie weźmie żadnej łapówki, a co dopiero takie pieniądze. Nie pozwalam, rozumiesz, nie pozwalam, bo wszystko spieprzysz.
– Rozumiem – usłyszał smutny głos swojego szefa i po chwili zapadło grobowe milczenie.
Marek ze zranionym sercem, zmiażdżony tym, co właśnie usłyszał, wszedł do swojego gabinetu, zabrał osobiste rzeczy i w milczeniu opuścił szpital.”
Wilki
Wilki
Product Details
BN ID: | 2940152394658 |
---|---|
Publisher: | EuroMark eBooks |
Publication date: | 08/08/2015 |
Sold by: | Smashwords |
Format: | eBook |
File size: | 299 KB |
Language: | Polish |